Ostatnio zaktualizowany:

Minimalistyczne abc – jak zacząć i nie zwariować

Kategorie Lifestyle,Poradniki

 O minimalizmie myślę słyszał już każdy. Także o tym, że obecne czasy to nic tylko konsumpcjonizm i gromadzimy za dużo rzeczy. Cóż, muszę się z tym zgodzić. Nieraz kupuję coś bez namysłu, a potem stoję przed szafą i myślę „a po co mi to?”. Też ci się tak zdarzało? Albo kupujesz spodnie, bo akurat są w atrakcyjnej cenie, w końcu taka okazja się nie zdarzy drugi raz, a potem okazuje się, że masz w szafie 4 takie same pary. 

Nie namawiam do życia kompletnie minimalistycznego typu „100 rzeczy w domu” jak widziałam to u Japończyków. Każdy może stworzyć swoją definicję minimalizmu. Może to być 100 rzeczy w całym domu a może to być 100 ubrań. W zależności kto czego potrzebuje. Skrajności zawsze są złe. Ja żyję według filozofii lagom. To jest zdecydowanie „minimalizm” po mojemu. Nie za dużo, nie za mało 🙂 Nie potrzebuję 20 par spodni, ale 2 to zdecydowanie za mało. I to jest „minimalizm” na mój sposób i który polecam na początek.  Pamiętaj, że mniej nie oznacza wcale czy za mało.

Ja nie jestem w stanie ograniczyć się w pewnych kwestiach. Nie wyobrażam sobie wyrzucić moich książek, które są z resztą całkiem nowe. Chętnie też będę kupować kolejne. Ale nie rezygnuję też z wycieczek do biblioteki, by te zakupy ograniczyć. Ale po co mi para spodni, którą założę tylko do jednego zestawu i to raz na ruski rok? Musimy znaleźć równowagę w naszych zasobach. Mi przyszło to dość łatwo, bo jakieś 2-3 lata temu się przeprowadzałam i sporo gratów zostawiłam w domu rodzinnym. Mimo wszystko jakiś rok później wyrzuciłam całkiem sporo rzeczy i oddałam masę ubrań. Dlaczego? Nie były mi już więcej potrzebne, nie były przydatne i co więcej rzeczy się najzwyczajniej w świecie zużywają. 

Po co mi ten minimalizm?

Już ci mówię. Znasz taką zasadę „mniej znaczy więcej”? Nie istnieje ona bez powodu. Działa ona w wielu aspektach życia.

  1. Ograniczysz wydatki. Jeśli będziesz mieć w głowie jasno zakodowane „mam już te rzeczy, nie potrzebuję więcej” nie poddasz się pokusom. Wiem, że te torebki na wyprzedaży wyglądają świetnie, ale masz już taką, nie potrzebujesz drugiej. Później sobie podziękujesz.
  2. Mniej sprzątania. Mniej rzeczy to automatycznie mniejszy problem. 
  3. Masz pewność co do tego, co posiadasz. Nie zdaje ci się czasem, że niby garderoba pełna ale nie masz co na siebie włożyć? W domu pełno długopisów, ale żaden nie pisze. Garnków 20 a gotujesz tylko w 2. Wszystko to w głębi szafek i po pewnym czasie zapominasz, że to masz.
  4. Zrobisz miejsce na nowe, bardziej potrzebne rzeczy

Ale od czego zacząć?

Przede wszystkim musisz pomyśleć co sprawia ci najwięcej problemu. Garderoba? Kuchenne szafki? Rozpocznij w tym miejscu, które zajmie najwięcej czasu. Podam ci sposoby na kilka miejsc, które sprawiają większości osób największe problemy.
Od razu jednak ostrzegam, czeka cię grande sprzątanie!

Garderoba

1. Przejrzyj garderobę pod względem „świeżości” swoich ubrań. Wszystkie za małe ciuszki, do których miało się schudnąć po świętach 2014 roku daruj sobie. Skoro nie udało ci się w to zmieścić w ciągu pół roku to już pewnie nigdy się to nie stanie. 

2. Przemyśl czy na pewno potrzebujesz aż tylu ubrań. 6 par jeansów, 4 białe T-shirty i 5 czarnych. Tak właściwie, to potrzebne są ci jedne, może 2 jak się bardzo uprzesz. A już na 100% nie potrzebujesz kupować co miesiąc co raz to nowszych ubrań. Podejdź racjonalnie do zakupów.3. Kupuj z głową. Bluzkę pasującą tylko do jednych spodni daruj sobie. Zamiast tego kup coś uniwersalnego, co połączysz z wieloma zestawami. Twórz stylizacje w sposób kreatywny! 

3. Kupuj z głową. Bluzkę pasującą tylko do jednych spodni daruj sobie. Zamiast tego kup coś uniwersalnego, co połączysz z wieloma zestawami. Twórz stylizacje w sposób kreatywny! 

4. Wypróbuj garderobę kapsułową, składającą się z ubrań, które łatwo ze sobą skompletować. Dostosuj ją do swojego stylu i trybu życia. 

Kuchnia

1. Zobacz czy wszystkie przybory nadają się do użytku – najczęściej obrywają garnki i drewniane łopatki. Te drugie często „psują” się przez wodę – po prostu gniją. Dokładnie obejrzyj, czy żadna nie czarnieje. Nowa packa to koszt ok 1.50 zł, więc nie miej dla nich litości. We wszystkich przyborach do gotowania/smażenia jeśli zaczyna schodzić lub odłupywać powłoka (czy to nieprzywierająca, teflon, emalia) to nie powinniśmy już ich używać, bo do jedzenia może się dostać np. aluminium.

2. Sprawdź czy rzeczywiście wszystkiego używasz i to lubisz. Ja miałam cały zestaw łyżek, które były niemalże całkowicie płaskie i nie dało się nimi po ludzku zjeść zupy. Zebrałam wszystkie, schowałam do szuflady i używam teraz tylko 5, które są odpowiednie, z czego 1 łyżka jest dla kota do karmy. Dlaczego nie wyrzuciłam? Bo nie są moje, tylko właścicielki mieszkania i nie mogę. Ale bardzo dobrze sobie z tymi łyżkami radzę, wcale mi do szczęścia nie było potrzebne pozostałe 10. 

3. Przyprawy potrafią sprawić dużo problemu. Myślę, że do kogokolwiek w domu nie pójdziesz to na 100% przynajmniej jedną paczkę przeterminowanych przypraw, zwłaszcza u babci (zdarzały się i 10 letnie historie). Przyprawy często się walają i są wpychane do jednego pojemnika „żeby gdzieś było”. Ja mam kilka pojemników „na zapas” i jeden organizer z otwartymi opakowaniami, bo na to mi pozwala miejsce w kuchni. Jeśli masz przestrzeń i możliwości kup (lub zrób) przybornik na najczęściej używane przyprawy (np. przy kuchence) lub większy na otwarte opakowania. Najczęściej przy takim sprzątaniu okazuje się, że mamy 3 paczki otwartego oregano i 4 czosnku. A po co aż tyle? Jedno w zupełności wystarczy. Dzięki takiemu porządkowi nie będziesz kupować i otwierać kolejnych, nadprogramowych opakowań. I pamiętaj – otwórz nowy dopiero jak skończysz stary.

4. Noże to temat rzeka. Niektórym starczy jeden nóż „do wszystkiego” a inni mają 20 i nadal mało. Najważniejsze to, żeby mieć tylko te, którymi lubisz pracować, nie są wyszczerbione, są naostrzone, ale przede wszystkim dobrej jakości. Dobry, porządny nóż co prawda trochę kosztuje, ale nie musisz mieć od razu całego zestawu. Tanie noże też mogą być dobre, ale ważne by o nie dbać. Lepiej mieć 3 zadbane niż 30 byle jakich 🙂

5. Do okrągłych opakowań i miejsc na rogach użyj tak zwanej lazy susan – okrągłej, obrotowej tacki, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkiego co normalnie byłoby z tyłu, bez wyciągania całej zawartości szafki. Taką tackę obrotową można kupić w wielu sklepach, zrobić samemu, sposobów jest wiele, znajdź najlepszy dla siebie. Do większych przestrzeni takich jak szafki użyj podstawki obrotowej pod dekorowanie tortów. Oszczędzisz sobie dużo miejsca, kuchnia będzie lepiej zorganizowana i zapobiegniesz bałaganowi.

Łazienka

1. Każda kobieta uwielbia kosmetyki – wiadomo. Chociaż mężczyźni czasami potrafią nas też zaskoczyć swoją kolekcją. W łazience wiadomo – każdy chce mieć swój ulubiony szampon, odżywkę, płyn do kąpieli – a panie, panowie, dzieci, każdy używa czegoś innego. Tu wchodzi zasada z kuchni – otwieramy następne opakowanie dopiero jak skończymy poprzednie. Zapobiegniesz po pierwsze niepotrzebnemu wyrzucaniu dobrych produktów a po drugie bałaganowi. Nie wszystkie kosmetyki muszą stać pod prysznicem czy leżeć na brzegu wanny. Dobrym pomysłem są też metalowe półki na przyssawki. Wszystkie zapasowe szampony i płyny, czy specjalne sole do kąpieli, których nie używasz codziennie można na spokojnie schować do szafki. Unikaj kupowania też typowo „męskich” i „damskich” zapachów. Mężczyźni zazwyczaj nie lubią słodkich i kwiatowych zapachów do kąpieli a kobiety raczej nie chcą pachnieć jak górski strumyk. Kupuj zapachy neutralne, świeże lub delikatne, którymi umyje się każdy – kokos, cytrusy, aloes, oliwka, „mleczne” i „kremowe”. Najlepiej na zakupy wybrać się razem i wspólnie podjąć decyzję co do zapachu 🙂

2. Wyprowadzka z łazienki. Wiele kosmetyków, zwłaszcza make-up czy perfumy nie powinny być trzymane w łazience ze względu na panującą wilgoć i wysoką temperaturę, bo się najzwyczajniej w świecie zaczną psuć. Lepiej im będzie w temperaturze pokojowej. Wiem, że nie każdy ma miejsce i środki na toaletkę, ale jeśli możesz poważnie o tym pomyśl 🙂

3. Ogranicz wszystko co jest na widoku. Wolna przestrzeń od razu daje wrażenie czystości. Łazienka to niestety nie jest najczęściej miejsce o dużym metrażu, więc łatwo ją zagracić. 

4. Skoro już rozmawialiśmy o kosmetykach to mam wrażenie, że dużo kobiet ma problem z tzw kolorówką. 4 szminki w tym samym odcieniu, łącznie 16 różnych, 4 otwarte podkłady, 2 korektory, 5 paletek cieni w użyciu. Pamiętajmy jednak, że kosmetyki nie mają wiecznej daty przydatności, każdy z nich oczywiście ma to na opakowaniu. Najkrócej wydaje mi się, że możemy mieć otwarty tusz do rzęs – 3 miesiące. Zszokowana? Też niedawno wyrzuciłam taki z gimnazjum, teoretycznie nadal można nim się umalować, ale nie ryzykowałam. W kosmetykach ważne by iść w jakość a nie w ilość, w końcu to nasza twarz. Mi osobiście wystarcza wszystkiego po 1 sztuce – podkład, korektor, kredka do brwi, tusz do rzęs, puder, eyeliner, róż. Tylko szminek mam kilka. Z konturowania zrezygnowałam, bo to kolejne produkty a efekt dawało niewielki, eyelinera też codziennie nie używam. W moje lepsze dni rezygnuję z podkładu czy jakichkolwiek cieni. Minimalizm możemy stosować na różnych płaszczyznach. Takie ograniczenie:
-oszczędza czas 
-oszczędza pieniądze
-oszczędza nerwy (ile to razy kreska nie wyszła czy konturowanie wyglądało jak brudna plama)

I wiecie co? Nie wyglądam jak trup, czy jak chora, po prostu do takiego mojego minimalistycznego wyglądu przyzwyczaiłam otoczenie. A jak chcę się pomalować nieco bardziej spektakularnie to od razu każdy widzi, że coś więcej ze sobą zrobiłam. Mam tylko takie cienie, którymi pomaluję się na co dzień (ile razy użyłyście tego niebieskiego i zielonego cienia z waszej ogromnej palety?). Oczywiście takie można mieć, też mam paletkę mega kolorowych i brokatowych cieni, ale używałam tego do hobby i nie mieszam tego z tym, co mam w gotowości każdego dnia. Leży głęboko schowane w szafce i czeka na swoją kolej. Dzięki temu nie mam rano problemów „jakiego podkładu/cienia/eyelinera dzisiaj użyć?”, nic mi się nie miesza i mam przy sobie tylko to, co potrzebne.

Dokładnie przejrzyj swoje kosmetyki pod względem przydatności do zużycia, wyrzuć stare, przeterminowane, otwarte nie wiadomo kiedy, dziwnie pachnące, takie, z których nie jesteś zadowolona. Po co trzymać coś czego nie lubisz? Postaw na jakość, miej jedną czerwoną szminkę, ale porządną. Wiadomo, że kosmetyki czasem też muszą przejść fazę testowania, czy się u nas sprawdzają, ale niektóre w tej kosmetyczce leżą i leżą i leżą w nieskończoność. 

Minimalizm jest filozofią życia, nie tylko posprzątaniem domu. Możemy go  zastosować w każdym aspekcie życia – czynności, które wykonujemy, relacje z ludźmi, rzeczy, które znosimy do domu, sprawy, którymi się interesujemy. Jeśli nie jesteś w stanie utrzymać relacji z wieloma przyjaciółmi to nie zmuszaj się do tego, miej dookoła siebie kilka najbliższych osób, niż całą masę. Nie zaprzątaj sobie głowy niepotrzebnymi sprawami, nie myśl o tym, co powiedzą o tobie inni. Minimalizm nie zmusza do rezygnowania z hobby, ale jest kilka z nich, które doprowadzają do bałaganu i gromadzenia. Sama musiałam zrezygnować częściowo z cosplayu, bo zajmował za dużo miejsca w moim domu i zauważyłam u siebie skłonności do zbieractwa, bo „może się przydać”. Jest to bardzo wszechstronne hobby i obejmuje niemalże każdy aspekt sztuki od szycia po malowanie, rzeźbę a nawet elektronikę. Każdy artysta myślę, że mnie zrozumie.

Moja siostra natomiast bardzo lubi pakować prezenty, robić dekoracje z papieru i tym podobne i doprowadza do szału cały dom gdy tylko wpadnie w twórczy szał. Nie namawiam do rezygnacji ze swojego hobby, ale myślę, że nie powinno się zajmować kilkoma na raz. Po prostu się nie da. Wyobrażacie sobie trzymać w domu sprzęt do snowboardu, 2 maszyny do szycia, jeden overlock, 3 zestawy nici, kilka metrów różnych materiałów, bo lubię szyć raz na jakiś czas a w szafie upycham jeszcze sztalugi i płótna. Aż mnie ciarki przechodzą jak pomyślę o takim bałaganie na 45m 2  

Znajdź sobie coś co nie zajmuje dużo czasu i miejsca. Co to może być? Gry, wyszywanie, szydełkowanie, robienie na drutach, spacery, bieganie, fotografia, czytanie książek, nauka języków, pielęgnacja ogrodu (albo chociaż roślinek na balkonie), bullet journal, gotowanie, kolorowanki, medytacja, joga, sztuki walki, taniec, origami, łowienie ryb, jazda na rowerze/rolkach/łyżwach, szachy, siłownia, sudoku, krzyżówki, podróże małe i duże – wybór jest ogromny. Zastosuj to na co masz ochotę, na co możesz sobie pozwolić, co cię interesuje i najbardziej ci odpowiada.

No dobra, ale po co tyle tego sprzątania? Po to, że czyste otoczenie to czysty umysł. Najlepiej pracuje się przy czystym biurku nie bez powodu 🙂 Nic nie zakłóca naszych myśli i nic nie rozprasza. Posiadając mniej rzeczy automatycznie poświęcamy na nie mniej czasu. Mniej talerzy – mniej zmywania, mniej ubrań – mniej prania i prasowania, mniej rzeczy – mniej bałaganu. Mamy dzięki temu więcej czasu na coś zdecydowanie bardziej wartościowego. Pamiętaj, że nie musisz zmieniać swojego życia o 180° z dnia na dzień, niech zmiany przyjdą swoim tempem 🙂

Oczywiście w całym poście zastosowałam takie uproszczenie – mówiąc „wyrzuć” nie do końca miałam na myśli takie bezpośrednie wyrzucanie do śmietnika. Chodziło raczej o wyrzucenie pewnych rzeczy z naszego życia. Możesz te rzeczy, których się pozbywasz komuś przekazać, mamie, babci, bratu, psu, listonoszowi, bezdomnemu, komu tylko chcesz i wiesz, że tej osobie się przydadzą. Książki czy zabawki możesz oddać do szkoły, domu dziecka, szpitali, gdziekolwiek wyrażą taką chęć. Koce, poduszki, posłania, miski na pewno będą przyjęte w każdym schronisku dla zwierząt. Niemalże na każdym rogu stoi pojemnik na odzież używaną. To co się jeszcze nadaje możesz sprzedać. To, czego nie oddasz możesz poddać recyklingowi – stare bluzki przerobić na szmaty do podłogi a kubeczek czy garnek z odłupaną emalią może zostać elegancką doniczką. Śmietnik niech będzie ostatecznością 🙂

A jakim typem ty jesteś? Lubisz gromadzić czy wręcz przeciwnie? Ja od razu czuję się lżej jak się czegoś pozbędę. Podziel się ze mną swoimi sposobami na minimalizm. Zastosujesz któryś z podpunktów u siebie? Daj mi znać 🙂

Werka ♥

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *